Koryto się wali, potrzebny remont
Do regulacji rzeki miasto szykuje się co najmniej od 2012 roku. Właśnie wtedy o sprawie pisał TT. - Przepusty w okolicach ul. Polnej i Wojska Polskiego w Piotrkowie sypią się od dawna. Cały kanał rzeki Strawy na odcinku od Armii Krajowej do PKP nadaje się do przebudowy – pisaliśmy przed 4 laty.
Rzeka miała pozostać zakryta, ale nie w całości. Odkryta miała być na skwerze Rawity-Witanowskiego oraz na ul. Polnej (tak jak jest teraz), jednak inaczej wyprofilowane miały zostać skarpy, które umożliwią bieżącą konserwację rzeki.
Już 4 lata temu wiceprezydent miasta Adam Karzewnik mówił: „Potwierdzam bezwzględną konieczność wydania pieniędzy na remont. Jeśli ktoś jeździ ulicą Wojska Polskiego od końca ulicy Polnej, widać, że koryto rzeki się zawaliło”. Czy przepusty zostały naprawione? Skądże! W 2012 przyczyną opóźnień mieli być czepiający się Strawy ekolodzy. Chcieli, by rzeka została oczyszczona i zarybiona. - Bezpośrednią przyczyną problemów są opóźnienia związane z opracowaniem dokumentacji projektowej oraz uzgodnienia w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Łodzi. Mamy trochę problemów z przyrodnikami, którzy chcą, aby rzeka Strawa była rzeką czystą, w której będą pływać ryby. Trudno ten interes pogodzić z interesem przedsiębiorców, którzy chcą prowadzić działalność i rzekę w dużej części przykryć kanałem – mówiła w sierpniu 2012 r. Małgorzata Majczyna, dyrektor Biura Inwestycji i Remontów w piotrkowskim magistracie.
Dziś pani dyrektor mówi nam dokładnie to samo, choć przyznaje też, że od 2012 roku wydarzyło się bardzo dużo. - Tak, że można napisać książkę - twierdzi. - Rzeczywiście, ta historia ma już kilka lat. Mamy opracowaną kompletną dokumentację, mamy pozwolenie wodno-prawne. W tej chwili brakuje nam jednego podpisu jednego właściciela w sprawie prawa do dysponowania terenem i złożenia formalnie wniosku o pozwolenie na budowę w Łódzkim Urzędzie Wojewódzkim. Tam oczywiście sprawy toczą się swoim rytmem, myślę, że procedura uzyskiwania pozwolenia zajmie kilka miesięcy.
Zadanie jest przygotowane do realizacji na przyszły rok. Oprócz regulacji rzeki, miasto chce też wybudować w ramach tej inwestycji rondo u zbiegu ulic Polna i Wojska Polskiego. Poza tym jeszcze nowe oświetlenie na odcinku od Armii Krajowej do torów PKP, nowe chodniki, nową nawierzchnię jezdni, nową kanalizację deszczową, do przebudowy są też wszystkie media, ponieważ koryto rzeki Strawy uzyska nowy przebieg.
- Boję się tylko jednego, że po odsłonięciu tych wszystkich mediów podziemnych okaże się, że leżą one w innym miejscu niż to zakładaliśmy na mapach do celów projektowych, wtedy trzeba będzie jak na froncie podejmować szybkie działania, szybkie decyzje, zmieniać projekty – dodaje Majczyna.
Na czas realizacji zadania cała ulica Wojska Polskiego musi być zamknięta, dlatego prezydent chce, aby inwestycja odbyła się w jednym roku kalendarzowym. Problem polega tylko na tym, czy w listopadzie/grudniu, kiedy radni będą głosować nową uchwałę budżetową, możliwości finansowe miasta będą takie, by kwotę na tak obszerną inwestycję bezproblemowo umieścić w budżecie. W grę wchodzi kilkanaście milionów zł.
Urzędnicy chcą się starać o dofinansowanie z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej
Dyrektor przyznaje, że choć wydarzyło się bardzo wiele, to tak naprawdę… nic, co mieszkańcy mogliby zobaczyć. Mówi, że przygotowanie papierów trwało tak długo, bo samo pozyskanie decyzji środowiskowej było niezwykle skomplikowane. - Urzędnicy w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Łodzi są bardzo wrażliwi na punkcie natury – mówi M. Majczyna. - Namawiali nas na to, aby w Strawie pływały ryby. A na nasze wątpliwości, że do tej pory nigdy nie pływały, padła uwaga, że nie pływają dlatego, że jest to rzeka zanieczyszczona.
Podobnie jest w parku Belzackim, gdzie urzędnicy muszą chronić żaby zielone, szczeżuje, rybę różankę, 5-osobową rodzinę bobrów, do tego wycinać drzewa od października do lutego. A to wszystko oznacza, że na roboty budowlane zostaje nie więcej niż 2 miesiące w roku. Wszystko po to, aby przyrodzie nie działa się krzywda. - Moim zdaniem przepisy są zbyt rygorystyczne, dalekie od logiki i zdrowego myślenia – przyznaje dyrektor od inwestycji. - Regionalne dyrekcje ochrony środowiska są po to, aby o środowisko dbać. Tylko pamiętajmy, że elementem tego środowiska jest również człowiek.
Śmierdzi i śmierdzieć będzie?
By zadać to pytanie, udaliśmy się na ul. Bawełnianą, gdzie mieści się piotrkowska Delegatura Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. - Rzeczywiście, czasami jest nieprzyjemny zapach. Wygląd rzeki też nie jest najciekawszy - przyznaje Marcin Wężyk, kierownik Delegatury. - To niewielka rzeka, długości ok. 20 km, źródła ma gdzieś w rejonie Majkowa i Gomulina. Poza tym płynie przez Piotrków, a z terenów utwardzonych (placów, ulic) spływają wody deszczowe. Oprócz wód deszczowych mogą dostawać się do rzeki ścieki bytowe, to są oczywiście jakieś nielegalne zrzuty, podłączenia, o których nie wiemy. Istotne jest to, że rzeka na znacznym odcinku jest zabudowana, stanowi zakryty kanał, przez co nie może podlegać samooczyszczaniu, a to bardzo ważny proces, dzięki któremu rzeka z brudnej staje się czysta. Nie mówię o tym przypadkiem, bo Strawa w końcowym odcinku – w rejonie Przygłowa (to jest nasz punkt kontrolny) jest jedną z najczystszych rzek w naszym regionie. Tam jest otwarta, więc podlega naturalnemu oczyszczaniu, dzięki czemu odzyskuje swoje naturalne, pierwotne właściwości.
Żeby było czyściej nie wystarczy odkrycie Strawy tam, gdzie jest zakryta. Na terenie miasta rzeczka ma bardzo mały przepływ, jest to właściwie kanał obudowany betonowym korytem. To wszystko nie sprzyja procesowi oczyszczania. Substancje, które dostają się do rzeki wraz ze ściekami powodują, że nie rozwiną się tam organizmy żywe, wbrew marzeniom specjalistów z RDOŚ.
Urzędnicy miejscy przyznają, że Strawa i tak nie zostanie odkryta. - W Piotrkowie nikt by nam nie wybaczył, gdybyśmy nagle poodrywali te kanały tam, gdzie one są w tej chwili zamknięte, bo efekt może byłby korzystny dla środowiska i otoczenia, ale jest chyba wiele innych, ważniejszych potrzeb, jeśli chodzi o budowę infrastruktury w tym mieście – mówi Małgorzata Majczyna.
Kiedy projektanci Urzędu inwentaryzowali rzekę, znaleźli wiele wlotów bocznych, które były nielegalnie doprowadzone, a odprowadzały wody deszczowe z podwórek czy z zakładów przemysłowych do Strawy właśnie. Smród nie powinien więc nikogo dziwić. - Chyba brakuje tutaj troski o stan naszej rzeki. To są lata zaniedbań, a zanim my odkryjemy wszystkie te nielegalne podłączenia, to jeszcze trochę czasu upłynie. Teraz, choć będziemy zajmować się tylko odcinkiem Strawy, wiele rzeczy da się uregulować – dodaje dyrektor od inwestycji.
Gdyby w Strawie pojawiły się ryby, to byłby cud, oczywiście chodzi o odcinek miejski.
Przygotowując materiał o naszej rzece, przeszliśmy wzdłuż jej koryta przez cały Piotrków. W Strawie znaleźliśmy telewizor, deskę klozetową, oponę, fotel obrotowy, o butelkach i innych opakowaniach nie wspominając. W takim środowisku nie uchowa się przecież nie tylko ryba czy żaba, ale nawet nędzna pijawka.
Kto powinien usunąć telewizor ze Strawy? Gospodarz terenu i właściciel wód. Właścicielem wody jest Skarb Państwa, a w jego imieniu rzeką zarządza marszałek województwa. Gospodarzem terenu jest oczywiście miasto Piotrków Trybunalski. Nie zapominajmy, że są też sprawcy, czyli mieszkańcy Piotrkowa, którzy do takiego stanu doprowadzają tę rzekę.